Na temat testerów w internecie krąży cała masa mitów. Sprzedawcy, szczególnie ci wirtualni, bardzo często próbują wmanewrować potencjalnego klienta w zakup perfum, który w rzeczywistości jest testerem. Jak znaleźć różnice i nie dać się oszukać? To wcale nie takie trudne. W zasadzie wystarczy spojrzeć na flakon testeru, który niczym nie powinien różnić się od oryginału. Powinien się jednak na nim znajdować napis „tester” w różnych językach, w postaci naklejki lub zawieszki. Może być niemal niewidoczny, ale musi się na nim znajdować. Niektórzy projektanci rezygnują jednak z niego, np. Davidoff.

Warto też wiedzieć, że większość testerów perfum nie posiada korka, a jedynie biały plastik. Testery pakowane są też w tekturowe pudełeczka, które pozbawione są barwnych ozdobników. By nie dać oszukać się byle jakim sprzedawcom warto planować zakupy w perfumeriach, które cieszą się dobra opinią i oferują prawdziwie markowe produkty dobrej jakości. Często twierdzi się, że testery perfum zawierają większą ilość olejków zapachowych, by zachęcić klienta do zakupu normalnej buteleczki. Nic bardziej mylnego. Perfumy są tak wyważone, że dla zachowania zapachu musza być zawsze łączone w identycznych proporcjach.

Poza tym, któremu z producentów będzie zależało na oszukaniu klienta wiedząc, że nie będzie w stanie zaoferować mu później tego samego? Nie tędy droga, a i działanie bezcelowe, ponieważ nie wiąże to klienta z marką. Pozostaje jeszcze jeden mit do obalenia – niska cena. Niska cena wcale nie jest oznaką niższej jakości. To jedynie świadome działania marketingowe, którą mają prowadzić do lepszej reklamy produktu.